Nowoczesne terapie szansą w leczeniu raka piersi
Z Krajowego Rejestru Nowotworów wynika, że rak piersi to najczęściej występujący nowotwór złośliwy u kobiet – stanowi 23 proc. wszystkich nowotworów w tej grupie chorych. Jednak nowoczesne terapie, leczą lepiej, pacjentki żyją dłużej, są narażone na niewiele działań niepożądanych.
A jednak, mimo że zachodzi wiele pozytywnych zmian w leczeniu raka piersi, Polska wciąż jest w Europie jedynym krajem, w którym rośnie śmiertelność z jego przyczyny. W latach 2010-2016 współczynnik umieralności na ten rodzaj nowotworu zwiększył się o 7,2 proc., co czyni raka piersi drugą przyczyną zgonów wśród kobiet oraz główną przyczyną śmierci Polek od 20. do 44. roku życia. I to bynajmniej nie jest powód do dumy. Rośnie też liczba przypadków raka piersi: w 2018 r. zdiagnozowano go u blisko 19 tysięcy kobiet, a w 2020 – u 24 tysięcy.
Za te statystyki odpowiadają m.in. słaba profilaktyka, niewystarczająca liczba referencyjnych ośrodków i lekarzy onkologów – niewielu młodych lekarzy otwiera specjalizację z onkologii.
Coraz więcej terapii
W ostatnich latach pojawiły się terapie celowane, pacjentki mają też dość dobry dostęp do nowoczesnej diagnostyki. Na utrudniony dostęp do badań skarżą się jednak pacjentki z mniejszych miejscowości. A przecież kobieta, która wykryła u siebie guzek w piersi, nie może czekać miesiącami na badanie.
Przesiewową, bezpłatną mammografią są objęte kobiety od 50. do 69. roku życia. Z dostępnych badań screeningowych Polki jednak średnio korzystają – przed pandemią zgłaszalność wynosiła zaledwie ok. 40 proc. A takie badania mają sens tylko wtedy, kiedy objęte jest nimi 70 proc. zdrowej populacji.
Ważnym aspektem sukcesu onkologicznego jest edukacja, która czasem wręcz ratuje życie. Kobiety wyedukowane poprzez rozmaite akcje społeczne i organizacje pozarządowe mające na celu walkę z nowotworem piersi, zgłaszają się do lekarza na wczesnym etapie choroby. A to właśnie wtedy możliwe jest podjęcie skutecznego, radykalnego leczenia. Zła wiadomość jest taka, że tylko ok. 70 proc. kobiet zdiagnozowanych we wczesnym stadium nie zachoruje ponownie przez co najmniej dekadę. Pozostałe będą miały nawrót.
Konieczny dostęp do badań genetycznych
Jeśli do onkologa trafiają kobiety z zaawansowanym rakiem, ten jest nieuleczalny, ale coraz częściej mówi się o nim jako o chorobie przewlekłej. Zaawansowanego raka piersi można leczyć dzięki terapiom celowanym. Ich zadaniem jest działanie jedynie na te komórki, w których występuje nadmiar receptorów np. agresywnego raka HER2, bez wpływania na zdrowe komórki.
Jest jedno „ale”. Żeby terapia była skuteczna, potrzebna jest właściwa diagnostyka genetyczna. To ona umożliwia wdrożenie spersonalizowanego leczenia.
Dlatego zdaniem dr Joanny Kufel-Grabowskiej z Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego najpilniejsze jest umożliwienie kobietom szybkiego dostępu do badań genetycznych, i w ogóle – do lekarzy – genetyków.
„Część nowotworów ma podłoże genetyczne, a w tej chwili dostanie się do poradni genetycznej jest bardzo utrudnione, diagnostyka trwa długo. To jest obszar do poprawy. Diagnostyka genetyczna ma wpływ na decyzje terapeutyczne choćby w sprawie leczenia oszczędzającego pierś versus usunięcie całej piersi; badanie kaskadowe rodziny, czy są nosiciele wadliwego genu, a jeśli tak – proponowanie działań profilaktycznych, profilaktyczne usuwanie drugiej piersi i jajników, a także terapie celowane, które są dostępne nie tylko w zaawansowanym, ale i w wczesnym raku piersi” – tłumaczy ekspertka z GUM.
Dlaczego badania genetyczne są tak ważne w przypadku raka piersi? Bo wyróżnia się pięć jego podtypów molekularnych. Każdy z nich inaczej rokuje i wymaga innego leczenia. Jednym z najbardziej agresywnych, na który choruje ok. 20-25 proc. pacjentek z rakiem piersi, jest wspomniany już podtyp HER2-dodatni. Dziś szanse na wyleczenie chorych są znacznie większe, jednak potrzebne są kolejne opcje terapeutyczne i wczesna diagnostyka.
Pacjentka – partnerka lekarza, nie petent
Kobiety są coraz bardziej świadome, coraz więcej wiedzą o raku piersi. Dlatego pytają o nowe terapie, czy o udział w badaniach klinicznych z nowymi terapiami, aktualnie nierefundowanymi w Polsce. Słyszały też, że są różne drogi podawania leków tak, by mogło normalnie funkcjonować na co dzień, być aktywne zawodowo, kontynuować swoje pasje.
„W procesie diagnostyczno-terapeutycznym obecnie pacjentki są bardziej partnerkami niż petentkami. Mają swoje przekonania, swoje wizje leczenia. Trzeba to uszanować – decyzję o sposobie leczenia podjąć wraz z pacjentką. Kobiety chcą wiedzieć więcej, poszukują wiedzy, ale nie zawsze w sprawdzonych źródłach. >>Winnym<< jest dr Google, ale też kontakt z innymi pacjentkami. Zdarzają się bowiem dezinformacje: >>bo koleżanka dostała ten lek, a mi pani doktor nie dała<<. Chore nie są zorientowane dokładnie co do swojej sytuacji, nie znają niuansów, które decydują o określonych schematach leczenia. Czasem prowadzi to do trudnych sytuacji. W gestii lekarza jest spokojne wyjaśnienie wszelkich wątpliwości” – mówi dr Joanna Kufel-Grabowska.
Tabletka albo zastrzyk
Zarówno pacjentki, jak i onkolodzy mają podobne oczekiwania – terapie mają być bezpieczne i skuteczne, ale jednocześnie kobiety powinny móc zachować dobrą jakość życia, pełnić swoje role społeczne żon, matek, córek. Jeśli więc jest taka możliwość, warto zastosować terapię w postaci tabletek, lub zamiast wlewów dożylnych, podać ten sam lek w postaci wstrzyknięcia podskórnego. Taki komfort jest potrzebny, biorąc pod uwagę fakt, że leczenie w niektórych podtypach zaawansowanego raka piersi może trwać latami.
„Jeśli kobieta ma możliwość alternatywnego leczenia podskórnego, nie musi szukać dostępu do leczenia dożylnego, które wiąże się zawsze z rykiem infekcji. Trzeba zakładać port naczyniowy lub wenflon, co z kolei wiąże z powikłaniami jego zakażenia lub zakrzepicy. Na pewno leczenia podskórne czy tabletkowe zmniejsza ryzyko takich powikłań. Ponadto skraca czas pobytu pacjentki w szpitalu w stosunku do czasu podania leków dożylnych, poprawia jakość jej życia, zmniejsza kontakt z personelem medycznym, co też wiąże się z mniejszą liczbą powikłań. A przede wszystkim zmniejsza poczucie choroby. Choć to nie do końca jest tak, że pacjentka przychodzi na 10 minut podawania leku i idzie do domu lub do pracy. Jest przecież dość żmudna procedura zarejestrowania się, potem dział zamówienia leku i wreszcie proces podawania leku. Ponadto raz na jakiś czas musi mieć wykonane badania krwi, więc nie wstępuje do szpitala jak po bułki. Ale na pewno taka procedura lecznicza poprawia jakość życia – tłumaczy Joanna Kufel-Grabowska. – W przypadku terapii tabletkowych leczenie odbywa się w domu, pouczona przez lekarza pacjentka reaguje, gdy występują działania niepożądane, np. pojawia się biegunka i wie, że może odstawić lek na dzień czy dwa. Co ważne, skuteczność terapii dożylnej i podskórnej jest na tym samym poziomie” – dodaje ekspertka.
Mówienie o komforcie leczenia zyskuje inny wymiar, gdy uświadomimy sobie, że HER2-dodatni rak piersi, często występuje u kobiet młodszych, przed menopauzą, które pełnią swoje role rodzinne, społeczne i niejednokrotnie są aktywne zawodowo. Nowoczesne leki są dla nich szansą, że nie umrą przedwcześnie, będą mogły dożyć wieku, którego statystycznie dożywają kobiety w Polsce.
Zdaniem ekspertki z GUM, dostęp wszystkich pacjentek z rakiem piersi do terapii jest dość zadowalający, choć są leki stosowane w leczeniu wczesnej fazy tego raka, które onkolodzy widzieliby jako refundowane.
„Nowoczesne terapie możemy wdrożyć zarówno na wczesnym rozwoju raka piersi, jak i na etapie zaawansowanym. Jest udowodnione, że leczą lepiej, pacjentki żyją dłużej, są narażone na niewiele działań niepożądanych” – mówi Joanna Kufel-Grabowska.
Specjalistka zwraca uwagę, że w leczeniu zaawansowanego raka piersi dużo zmieniło się, choć, oczywiście, onkologom brakuje jeszcze kilku leków.
„Obecnie bowiem mamy opracowany standard postępowania, ale refundacji jeszcze nie mamy. Bardzo byśmy chcieli, żeby była, bo każdy tak skuteczny lek jest bardzo pożądany” – mówi Joanna Kufel-Grabowska.
Źródło informacji: PAP MediaRoom
fot. ilust.